sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział 6



Obudziły mnie promienie słoneczne wdzierające się przez okno. Poranek był zachwycająco piękny. Nie spodziewałam się takiej pogody sądząc po wczorajszej, wydawało mi się, że zanosiło się na kilka dni ulewy, której ja tak nie znoszę. Uwielbiam słońce i gdybym miała wybierać między latem, a zimą zdecydowanie wybrałabym lato pomimo, iż lubię święta Bożego Narodzenia. Ale nie o tym mi teraz myśleć. Powoli otworzyłam oczy przyzwyczajając się do światła dziennego. Obróciłam głowę w bok, by spojrzeć na zegarek, ale nie było go na miejscu. Dopiero potem przypomniało mi się, że nie jestem w swoim pokoju, a nawet gorzej nie jestem w swoim domu, mieście, kraju..Sięgnęłam w myślach do wydarzeń, które miały miejsce kilka godzin temu, zaczynając od przyjazdu do Londynu, kończąc na nieprzyjemnej rozmowie z Malikiem. Zaraz, zaraz przecież ja właśnie znajduje się w pokoju tego debila. Tak naprawdę nie wiem czemu tak na niego mówię, w sumie on mi chyba niczego złego nie zrobił. Może naprawdę przechodził tylko obok i usłyszał to czego nie powinien..... Tak czy inaczej na razie nie mam powodów, aby myśleć, że to co mówi chłopak jest prawdą.
 Mozolnie podniosłam się do pozycji siedzącej rozglądając się po pokoju, w którym się znajdowałam. Byłam sama, a wokół mnie walały się ubrania Zayn'a, widocznie jest bałaganiarzem. Wstałam i podeszłam do walizki. Wyciągnęłam ubrania i ruszyłam w stronę łazienki znajdującej się na korytarzu. Chwyciłam za klamkę, ciągnąc drzwi w swoją stronę, potem szybko weszłam do środka zamykając się od zewnątrz i odwróciłam się w stronę lustra. Wyglądałam strasznie, nie dało się tego opisać.
-Trzeba to ogarnąć-powiedziałam smutno i wtedy usłyszałam śmiech tej osoby, której nie chciałam widzieć w ogóle na oczy.
Odwróciłam się i zobaczyłam zadowolonego Malika, leżącego w wannie.
-I z czego się tak cieszysz? Nie masz łazienki w pokoju? Nie mówiąc już o tym, że w drzwiach jest taki mały zameczek który można przekręcić, aby uniemożliwić wejście do środka drugiej osobie!-fuknęłam, a ten nadal nie przestawał się śmiać-Ugh jesteś niemożliwy..
Wyszłam z pomieszczenia, głośno trzaskając drzwiami. Nie wiem o co mu chodzi, ale jednego jestem pewna. Nie zamierzam z nim rozmawiać przez najbliższy czas. Ubrałam się i zeszłam na dół, gdzie znalazłam El i Louis'a, Oliwię, Niall'a, Liam'a no i Harry'ego. Wszyscy siedzieli przy stole i głośno rozmawiali. Kiedy weszłam do pokoju momentalnie zwrócili głowy w kierunku mojej osoby.
-O hej, zjesz z nami?-spytała dziewczyna delikatnie się uśmiechając.
-Hej! Nie, dziękuję.-odwzajemniłam uśmiech-Przyszłam tylko spytać za ile Niall będzie gotowy do wyjścia. Chciałabym jak najszybciej jechać do domu.
-Dokończę jeść i możemy ruszać.-odpowiedział wkładając do buzi następny kęs śniadania.
-Ok. To ja pójdę się spakować i zaraz schodzę.-wyminęłam Zayn'a który właśnie zbiegł ze schodów i sama wkroczyłam na stopnie, by znaleźć się na górze. Skręciłam w prawo w kierunku pokoju Malika i weszłam podchodząc do łóżka, gdzie leżała moja torba. Włożyłam do niej telefon i ładowarkę, a także kosmetyczkę z przedmiotami niezbędnymi do makijażu. Odwróciłam się, by ruszyć w kierunku walizki w której chciałam umieścić resztę rzeczy, gdy do moich uszu dobiegł męski głos
-Przysłali mnie po walizki-oznajmił lokowaty.

                                                                       ***

- Dom jest umeblowany, a lodówkę macie zapełnioną po brzegi, więc z zakupami nie musicie się spieszyć.-odezwał się Niall-Są dwa pokoje z łazienkami i jedna wspólna. Oprócz tego jeszcze dwa gościnne, duży salon i kuchnia. Mam nadzieję, że dobrze będzie się wam mieszkało.
-Nie wątpię, skoro to ty kupowałeś ten dom.-zaśmiała się Oliwia.
Od pewnego czasu jej nie poznawałam. Odkąd wyjechałyśmy z Polski jest jakaś inna, szczęśliwa, wesoła, uśmiechnięta. Myślę, że ten wyjazd dobrze jej zrobi.
Za 10 minut byliśmy już na miejscu. Moim oczom ukazał się piękny duży dom z basenem i małym ogródkiem. Muszę przyznać, że Niall ma gust, temu nie da się zaprzeczyć. Nigdy nie widziałam czegoś piękniejszego, a ten fakt, iż to mój domek był jeszcze bardziej piękniejszy. Ten prezent urodzinowy podobał mi się najbardziej ze wszystkich. Moi rodzice naprawdę musieli się wykosztować, a w ogóle dom jak dom, ale w Londynie? Musiał być bardzo drogi.
-Ty sobie Niall żartujesz?-pisnęła blondynka stojąca obok mnie z rozwartą buzią-To jest to cudo?              
 -Widzę, że dom podoba się nie tylko mnie.-wykrzyknęłam i rzuciłam się chłopakowi na szyję mocno go ściskając.
-Udusisz mnie!-powiedział cicho, ale z uśmiechem na twarzy.-Zapraszam do środka.
Kiedy przekroczyłam próg domu moim oczom ukazał się mały przedpokój urządzony w nowoczesnym stylu.
Idąc dalej ujrzałam kuchnie, również nowoczesną, ale w nieco jaśniejszych kolorach.
W domu... przepraszam MOIM domu znajdował się też salon połączony z jadalnią i mała łazienka, także w jasnych barwach.

Nie czekając dłużej pobiegłam na górę, by móc zobaczyć w końcu mój nowy pokój. Otworzyłam pierwsze, lepsze drzwi i  .....  zamarłam. W wystroju pomieszczenia przeważały moje ulubione kolory czyli biały, czarny, a przede wszystkim szary. Pod ścianą stało nieduże biurko, nad nim
wisiały półki, a obok wisiał telewizor pod którym stała komoda. Po drugiej stronie znajdowało się ogromne łóżko o jakim zawsze marzyłam-w końcu się wyśpię! Nie wiedząc dlaczego od razu rzuciłam się na łóżko. 


Usłyszałam cichy śmiech, a następnie głos mojego kuzyna.
-Tak, to jest twój pokój.-odwrócił się teatralnie w tył i podsuwając rękę pod usta szepnął z uśmiechem na twarzy-Jest większy niż ten Oliwii.
-Głuptas-prychnęłam-Niall, przyniósł byś nasze walizki z samochodu?
-Pewnie-odpowiedział chłopak i ruszył w stronę drzwi.
 Zauważyłam jeszcze dwie pary drzwi znajdujących się w tym pokoju. Wstałam z łóżka i ruszyłam otwierając pierwsze drzwi. Pomieszczenie to, zwane garderobą było dość duże i jasne, ponieważ znajdowało się tam ogromne okno z widokiem na ogród.
Wyszłam z pomieszczenia kierując się w stronę drugich drzwi. Uchyliłam je lekko, a moim oczom ukazała się mała, skromna, ale tak samo jak reszta domu bardzo nowoczesna łazienka z dużą wanną.
-O tu jesteś!-usłyszałam ponownie głos Niall'a-Walizki postawiłem na korytarzu, a ja już będę leciał. Harry dzwonił, że mamy obgadać parę spraw. Do zobaczenia.
-Dziękuje za wszystko!-odpowiedziałam i dałam Horan'owi soczystego buziaka w policzek.
Kiedy chłopak opuścił pomieszczenie rozejrzałam się jeszcze po okolicy mojego pokoju i poszłam po walizki. Przyciągnęłam je do garderoby i wyciągnęłam z nich świeże ubrania i kosmetyczkę. Ruszyłam w kierunku łazienki, by następnie napuścić wody do wanny. Zdjęłam z ciała wczorajsze ubrania i zanurzyłam się w gorącej wodzie. Odprężająca kąpiel może zdziałać cuda, od razu poczułam się lepiej i odzyskałam chęć do życia po porannym incydencie. Wyszłam z wanny i posmarowałam ciało balsamem. Ubrałam się w czyste, wygodne ciuchy i rozczesałam włosy, po czym lekko wysuszyłam je suszarką i związałam w koczka.
Wyszłam z łazienki i skierowałam się do kuchni. Wciąż nie wieżę, że jestem w Londynie i że będę mieszkać tu dwa miesiące. Mam nadzieję, że nie będę miała żadnych kłopotów ani problemów.
Moja przyjaciółka stała koło blatu i mieszała coś w szklanej misce.
-I jak ci się podoba?-zapytałam
-Jest cudownie.-odpowiedziała uradowana-Co teraz będziesz robić?
-Hmm, chciałam się rozpakować, bo skoro mamy zrobione zakupy to nie  musimy zajmować się sprawami organizacyjnymi, a chce mieć rozpakowywanie jak najszybciej z głowy-odpowiedziałam jednym tchem-A teraz zgłodniałam. Co tam masz dobrego?
-Sałatkę owocową, chcesz?-zapytała wyjmując widelce, a ja pokiwałam głową w górę i w dół na znak, że zjem razem z nią.-To w takim razie ja też pójdę się rozpakować, ale potem razem się poopalamy w ogródku, co ty na to?
-Nie wiem, nie wiem..-burknęłam,a potem szybko dodałam, gdy dostrzegłam zdziwioną minę mojej towarzyszki-nie wiem czy chce, aby te fałdy ujrzały światło dzienne-wskazałam na brzuch.
-Jeszcze jedno słowo i wyprowadzę się do Niall'a!-zagroziła śmiesznie palcem.
Roześmiałam się i zaczęłam konsumować sałatkę. Po skończonym posiłku wróciłam do siebie do pokoju, by zająć się rozpakowywaniem mojej walizki. Weszłam do garderoby i schyliłam się, aby ją rozpiąć. Po kolei wyjmowałam ciuchy zaczynając od spodni i układałam je na półkach. Potem jeszcze poukładałam buty, a na koniec włożyłam do pudełek szaliki, bandamki i paski. Na komodzie w pokoju postawiłam zdjęcie rodziców i Kamila oraz szkatułki z biżuterią. Chwyciłam za kosmetyczki i już chciałam udać się do łazienki, gdy na półce nad biurkiem zauważyłam fotografię.
Podeszłam bliżej i wzięłam do ręki szklaną ramkę. Zdjęcie przedstawiało mnie i Niall'a. To było takie słodkie i urocze, że aż nie mogłam się powstrzymać od śmiechu. Nagle jednak przerwałam, bo usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
-Proszę!-krzyknęłam, a zaraz potem pożałowałam, że pozwoliłam tej osobie wejść. W drzwiach widniała sylwetka Zayn'a.
-Co ty tutaj robisz?
-Oliwia mnie wpuściła.-odparł z uśmiechem.-A przeszkadzam ci?
-Trochę? Po co przyszedłeś?-spytałam rozdrażniona.
-Chciałem cię zobaczyć-znowu się uśmiechnął.
-Jaja sobie robisz? Widzieliśmy się jakieś cztery godziny temu!-byłam nie ugięta, nadal trzymając kosmetyczkę w ręce ruszyłam do łazienki.
-Nat, przestań krzyczeć!-zaczął z podniesionym głosem wchodząc za mną do pomieszczenia-Nie przyszedłem tu żeby się z tobą kłócić.
-Nie wierze.-pokręciłam głową-To przepraszam bardzo, ale co ty teraz robisz?
Malik ruszył w moim kierunku, a ja nieco się cofnęłam jakbym się czegoś obawiała. Złapał mnie za nadgarstki i przyciągnął do siebie mocno przytulając. Zupełnie nie wiem po co to zrobił, ale widocznie niektórych sytuacji nie umie wytłumaczyć słowami. Swoją drogą nie wiem czumu jestem na niego zła, bo to przecież ja tak naprawdę zaczęłam tą kłótnię.
-Przepraszam-wyszeptał po chwili ciszy.
-A masz za co?-zapytałam tak samo cicho jak on-Bo tak naprawdę to chyba ja pierwsza zaczęłam się z tobą kłócić, ale dopiero teraz to zrozumiałam.
-Masz powody, żeby być na mnie zła. Moje zachowanie rano i wczoraj było...Po prostu nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, dlatego jedyne słowo jakie nasuwa mi się teraz na język to słowo 'przepraszam'. Oczywiście licze się z tym, że możesz mi nie wybaczyć, bo przecież masz prawo, ale chce żebyś wiedziała, że jest mi naprawdę przykro i..
-Przestań już.-przerwałam-Rozumiem...
Nastała cisza, a my patrzyliśmy sobie w oczy. Jego brązowe tęczówki są takie..jakby to..magiczne, czarujące, jedyne w swoim rodzaju.
Nadal nie mogę go rozgryźć. Nie wiem dlaczego mu tak zależy, bo tak naprawdę mógłby się ode mnie odczepić i omijać mnie szerokim łukiem, ale on...I właśnie w tym momencie zauważyłam, że nadal stoimy w mojej łazience, przytuleni do siebie. Szybko i delikatnie wyswobodziłam się z objęć mulata i jak gdyby nigdy nic zaczęłam rozpakowywać kosmetyczkę, ustawiając na półkach butelki z różnego rodzaju płynami. Chłopak przyglądał się każdemu mojemu ruchowi, a ja czułam się nie zręcznie.
-Czemu się na mnie patrzysz?-nie wytrzymałam w końcu i spytałam, a ten od razu odwrócił głowę w drugą stronę.
-Ja? Na ciebie? Skąd..-wymruczał na co oboje wybuchnęliśmy śmiechem.-Słuchaj, chłopaki mi kazali zapytać was czy nie pojechałybyście z nami na kilka dni za miasto. Jutro kończymy nagrywanie i chcielibyśmy odpocząć. A tak w tym samym towarzystwie to nudno. Będzie jeszcze El i Dan z dziewczyn.
-Jakie nagrywanie?-wyrwałam
-Wiesz, skoro jesteśmy zespołem to znaczy, że śpiewamy, a skoro śpiewamy to śpiewamy piosenki.-odetchnął i kontynuował-Piosenki najczęściej nagrywamy, tworząc płytę, żeby potem zarobić pieniądze. Przecież to normalne.
-Jak to jesteście zespołem?-zapytałam, ale zanim Malik zdążył odpowiedzieć przypomniało mi się to o czym nie pamiętałam-A no tak! One Direction! Zupełnie o tym zapomniałam.
-Haha. Śmiesznie wyglądasz-odpowiedział i dźgnął mnie palcem w brzuch-To jak jedziecie?

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Siemanko! W końcu dodaje, już nie mogłam się doczekać kiedy napisze ostatnie zdanie. :) Mam nadzieje, że ktoś przeczyta. Jak się podoba? Jak myślicie zgodzi się na wyjazd? Odpowiedzi zostawiajcie w komentarzach. ;3 Przepraszam za błędy.

Daria :**

PS. Zapomniałabym złożyć wam życzeń.
Kochane, wszystkiego co najlepsze, dużo szczęścia i zdrówka,
Życzę wam również, aby spełniły się wasze marzenia,
A przede wszystkim One Direction w Polsce!!




niedziela, 15 grudnia 2013

Powiadomienie ;)

Siemka, jak już pisałam w odpowiedzi na jeden z komentarzy, rozdział dodam albo w tygodniu, albo w następny weekend, ale nadal nie jestem pewna. Mam nadzieję, że jeszcze trochę wytrzymacie i nie stracę tej garstki czytelników. :)
 Obecnie nie mam dostępu do komputera, a ten rozdział tego wymaga. Muszę dodać parę zdjęć czego nie mogę niestety zrobić na telefonie. Ale doszłam do wniosku, że jeżeli dla was problemem jest zostawić jeden krótki komentarz pod postem to ja nie muszę się spieszyć z rozdziałami- przez to zawalam naukę.  :/

Pozdrawiam
Daria:**

sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział 5



-Ale Zayn co?-zapytałam nieco zdziwiona i zdenerwowana.
-Ale Zayn wymyślił, że ty bedziesz spać u niego w pokoju.-Niall starał się wypowiedzieć  te słowa w miarę szybko.-W kuchni czeka na nas kolacja. Idziemy?
Ja jednak nie dałam za wygraną i dalej  drążyłam wcześniejszy temat.
-Zaraz, zaraz a on w takim razie gdzie zamierza spać?-kontynuowałam.
-Naprawdę nie wiem Nat. Dogadacie się między sobą ok?-patrzył na mnie wyczekująco z nadzieją, że dam mu spokój.- A teraz chodźcie coś zjeść.
-No ok.-uśmiechnęłam się szeroko do blondyna i poczochrałam jego niesforne włosy.
-Mam nadzieję Niall, że jutro zaprowadzisz nas do naszego domku.-odparła Oliwia.
-Źle ci z nami?-chłopak lekko przymrużył oczy wkładając przy tym na talerz posiłek, który mieliśmy spożyć.
-Nie, skądże.-roześmiała się siadając obok mnie na krześle.
Blondyn za chwilę dołączył do nas i postawił nam przed nosem ciepłe danie, które po chwili zniknęło. Siedzieliśmy jeszcze jakieś piętnaście minut pogrążeni w rozmowie, co chwilę przerywanej chichotem. Niall nie wiele się zmienił. Ostatnio widzieliśmy się jakoś, kiedy on miał może 7 lat z czego wynika że ja miałam 5, ale doskonale pamiętam, że był dziecinny zarówno wtedy jak i teraz. Ani trochę nie wydoroślał, ale to właśnie w nim lubiłam. Wydaje mi się, iż te 13 lat, kiedy się nie widzieliśmy trzeba będzie odpracować. Nagle ktoś wszedł do kuchni.
-A tu co tak wesoło?- lokowaty chłopak  wykrzyknął radośnie.
-Zjesz trochę?-zapytałam wskazując na prawie puste już talerze, odwracając się potem w stronę Harry'ego.
-Nie dziękuję.- odpowiedział kulturalnie i cofnął się do lodówki wyjmując z niej butelkę wody.-Powinienem się na was obrazić bo nie zaprosiliście mnie na pogaduchy.-zrobił śmieszną, obrażoną minę.
-Oj, no nie bądź taki. Jeszcze kiedyś to nadrobimy-podeszłam do niego i poklepałam po ramieniu.
-Żartowałem przecież-dźgnął mnie w brzuch- Dobranoc!-krzyknął i wyszedł z kuchni.
Ja udałam się od razu za Harry'm. Miałam zamiar iść do pokoju Zayn'a ale dzwonek mojego telefonu wydobywający się z torby leżącej na mojej walizce nieco zakłócił tą czynność.
-Halo?-odebrałam telefon przykładając go do ucha.
-Cześć córeczko! Co tam u was, jak podróż?-na głos kobiety dzwoniącej do mnie od razu się uśmiechnęłam.
-Hej mamuś. Podróż minęła nam szybko, ale dopiero teraz dotarłam do domu, a raczej jeszcze nie dotarłam. Niall nie pojawił się na lotnisku, ty nie odbierałaś,-przystopowałam, żeby nabrać powietrza-ale los tak chciał, że jednak przez przypadek znalazłam się w jego domu. Na noc zostajemy u niego, a jutro będziemy już u siebie.
-Oj, przepraszam. Miałam rozładowany telefon. Pewnie się martwiłyście.-mama odpowiedziała cicho-Ale najważniejsze, że jesteś bezpieczna.
-Też tak uważam mamo! Kocham Cię bardzo mocno!-odparłam, gdy zauważyłam, że Oliwka z Niallem wchodzą po schodach.-Zadzwonię do ciebie jutro, a teraz muszę kończyć, bo jestem bardzo zmęczona.
-Dobrze kochanie. Do usłyszenia-rozłączyłam się i momentalnie poczułam jak ktoś chwyta mnie za rękę.
Poszłam za osobą, którą była moja przyjaciółka i weszłam do pokoju jak się nie mylę gościnnego. Z korytarza usłyszałyśmy jeszcze krzyk Nialla:"Do jutra!" i dziewczyna przymknęła drzwi. Usiadłyśmy na łóżku i zaczęłyśmy rozmowę.


Z perspektywy Zayn'a

Siedziałem w swoim pokoju od dobrych dwudziestu-pięciu minut i czekałem na Natalie, aby omówić z nią parę spraw. W między czasie rozmyślałem nad tym, dlaczego tak ciągnie mnie do tej dziewczyny. Tak na prawdę mogłem przenocować u siebie Oliwię, a tym czasem ja nawet nie wziąłem jej pod uwagę. Nati długo się nie pojawiała, a na korytarzu było już zupełnie cicho. Postanowiłem pójść jej poszukać. Wychodząc z pokoju założyłem siwe dresy i ruszyłem ciemnym korytarzem w stronę łazienek. Nagle usłyszałem cichutkie szepty wydobywające się z pokoju w którym miała spać Oliwka, wtedy wiedziałem, że moją zgubę znajdę właśnie tam. Kiedy dotarłem pod drzwi postanowiłem, że nie będę im przeszkadzać i opierając się o ścianę postanowiłem poczekać.
-Ty to masz szczęście mała.-do moich uszu dobiegł szept Oliwi.-Na chwilę zostawiłam cię wtedy samą, a ty od razu wyrwałaś takie ciacho nie mówiąc już o tym, że wyplątałaś nas z kłopotów.
-Mówisz o Zayn'ie?-tym razem odezwała się Nat-Czy ja wiem? Może i jest przystojny, ale żeby od razu ciacho? A tym bardziej ja go wcale nie wyrwałam. On przecież nadal jest do wzięcia. Możesz startować kochanie.-zaśmiała się.
-Pozostawię to bez komentarza. Swoją drogą masz całkiem miłego kuzyna.-wtedy usłyszałem cichutki dzwonek dobiegający z urządzenia zwanego telefonem komórkowym.-Kto to?-odezwała się znowu blondynka.
-Hubert.-odpowiedziała radośnie Natalie-Pyta się co tam u nas i czy dotarłyśmy na miejsce.-słychać było jak dziewczyna wystkuje na klawiaturze ciąg liter, a następnie odkłada telefon na stolik.
Uświadomiłem sobie, że wiem już za dużo i dalszej części rozmowy nie powinienem słyszeć Powoli i po cichu otworzyłem drzwi balkonowe, aby po chwili zaczerpnąć świeżego powietrza. Wyciągnąłem z kieszeni paczkę papierosów i zapaliłem jednego zastanawiając się nad tym kim może być tajemniczy chłopak imieniem Hubert.


Z perspektywy Natalie

Kiedy skończyłyśmy rozmowę poczułam, że jestem strasznie zmęczona i postanowiłam opuścić dziewczynę, która też już przygotowywała się do snu. Na palcach wyszłam z pokoju i cicho zamknęłam drzwi. Odwróciłam się w stronę pokoju Malika, ale momentalnie poczułam na plecach przyjemny wietrzyk. Odwróciłam się jeszcze raz i zobaczyłam uchylone drzwi balkonowe. Otworzyłam je szerzej i ujrzałam chłopaka stojącego przy barierce. Podeszłam bliżej, stawiając bose stopy na ciepłych kafelkach. Do moich nozdrzy dostał się nieprzyjemny zapach tytoniu i wtedy zobaczyłam, że mulat trzyma w dłoni to czego tak bardzo nie lubię-papierosa.
-Palisz...-wymruczałam robiąc kwaśną minę.
-O jesteś!-powiedział odwracając się w moją stronę-Przeszkadza ci to, że pale?
-Trochę..-odezwałam się ponownie nieco się odsuwając.-Ale nie przeszkadzaj sobie poczekam na ciebie w pokoju.
-Nie stój. Ja już kończę.-odparł wyrzucając niedopałek za siebie.-Panie przodem.- uśmiechnął się.
Szłam korytarzem słysząc za sobą kroki Zayn'a. Czułam się niezręcznie wiedząc, że on patrzy się właśnie na mnie, nie mogłam pojąć dlaczego tak bardzo napierał na Niall'a i bez mojej zgody zadecydował, iż będziemy spać w jednym pokoju. Miałam co do niego mieszane uczucia, ale może Oliwia ma racje. Może powinnam to zmienić, dać mu szansę i poznać go lepiej. Może dobrze byłoby zapomnieć o Hubercie i zacząć nowe życie w nowym miejscu z nowymi ludźmi. Otworzyłam drzwi od pokoju chłopaka i poczułam przyjemny zapach męskich perfum. Rozejrzałam się po pokoju, pod ścianą po lewej stronie stało łóżko dużych rozmiarów z szarą pościelą obok którego widniały dwa stoliki nocne w jasnym odcieniu, dalej duża biała szafa, a po drugiej stronie komoda. Na przeciwko łóżka stało biurko, gdzie znajdowało się wiele różnych rzeczy należących do mulata.Całe pomieszczenie urządzone było w jasnych barwach a ściany pokryte były szarym odcieniem.  I jeszcze jedna mała rzecz, która przykuła moją uwagę. Mianowicie na podłodze leżał materac z poduszką i kocem.
-Ty śpisz na łóżku-kiedy Zayn szepnął mi do ucha te słowa, ciarki przeszły mi po plecach.
-Ale prze...-nie dał mi dokończyć.
-A teraz pozwolisz, że ja pójdę wziąć szybki prysznic. Kładź się już, na pewno jesteś zmęczona.-po wypowiedzeniu tych dwóch zdań szybko otworzył drzwi, aby znaleźć się w łazience.
Stałam jak wryta i patrzyłam się w jeden punkt. Odruchowo przekręciłam głowę i zobaczyłam nad łóżkiem półkę, której nie zauważyłam tam wcześniej. Postawiłam stopę na miękkim łóżku, aby potem na nie wejść  w celu lepszego widoku. Kiedy zobaczyłam te zdjęcia moje kąciki ust uniosły się nieco wyżej.

Chłopak wyglądał tam tak słodko. Wzięłam jedno do ręki, kiedy usłyszałam czyiś głos.
-Co tam ciekawego zobaczyłaś?-odwróciłam się i dostrzegłam Zayn'a w samych bokserkach opartego o framugę drzwi łazienkowych.
-Szybki jesteś..-odłożyłam fotografię czerwieniąc się i siadając na łóżku
-Nie wstydź się.-puścił w moją stronę oczko i uśmiechnął się kokieteryjnie.
-Ja tak nie mogę.-odparłam
-Jak?-zapytał zdziwiony.
-To jest twój dom, twój pokój i twoje łóżko, a jaa...
-Lubisz marudzić nie?-pokazał swoje białe zęby wychodząc z łazienki i siadając obok mnie.
-Kładź się-posłusznie wykonałam polecenie chłopaka i położyłam się na łóżku przykrywając się potem kołdrą.-Grzeczna dziewczynka.-wstał, zgasił światło i ułożył się na materacu. Nadal nie mogłam go rozgryźć, ale postanowiłam poznać go jednak bliżej. Może tylko wtedy dowiem się dlaczego brązowooki zachowuje się wobec mnie w ten sposób. Nie mogłam zasnąć, zastanawiałam się jak zacznie się jutrzejszy dzień i cały czas po głowie chodził mi obraz mojego domu. Wyobrażałam sobie jak bedzie on wyglądał. Moje rozmyślania przerwał mi głos teraz już bardzo charakterystyczny dla moich uszu-głos Zayn'a.
-Natalie?-wyszeptał moje imię.
-Tak?-wydukałam
-Śpisz?-chłopak zapytał tak cicho jak kilka chwil wcześniej.
-Skoro do ciebie mówię to chyba nie śpię. Nie uważasz?-zapytałam z ironią w głosie.
-Mogę zadać ci pytanie?-nadal mówił szeptem.
-Wal.- odpowiedziałam krótko.
-Kto to jest Hubert?-wypowiedział ciąg liter w taki sposób jakby bał się odpowiedzi.
-Co cię to obchodzi?-zapytałam zdziwiona pytaniem jakie zadał mi mulat.
-Zawsze w nocy jesteś taka wredna?
-Nie poprostu denerwuje mnie ta sytaucja, nie lubię się komuś narzucać. Gdybym była w pokoju Niall'a, czułabym się raźniej. Tobie jest tam niewygodnie, a ja wylegiwuje się w twoim łóżku.-chłopak podniósł się gwałtownie i chwytając w ręce koc momentalnie znalazł się nadrugim brzegu łóżka.
-Zadowolona?-odwrócił się w moją stronę i spojrzał mi w oczy.
-Teraz lepiej, ale ja muszę jeszcze wstać i położyć się na materacu, dasz mi koc?
-Nie, ty nigdzie nie idziesz zostajesz tu. -odpowiedział cały czas patrząc mi w oczy co stawało się krępujące.-To odpowiesz mi na pytanie?
-Ja jeszcze nic o tobie nie wiem, a to cały czas ty zadajesz pytania.
-Jeśli tak stawiasz sprawę to teraz twoja kolej. Pytaj.- uśmiechnął się lekko, a ja powoli przyzwyczajałam się do zaistniałej sytuacji.
-Dlaczego tak dziwnie zareagowałeś na fakt, że Niall to moj kuzyn i że pomyliły mu się daty?-kiedy wypowiedziałam moje pytanie chłopak wydawał się zakłopotany.
-Poprostu było mi za niego wstyd, a ty nie zasłużyłaś sobie na takie traktowanie.-niesamowicie szybko wybrnął z tej sytuacji-Teraz ty odpowiedz na moje pytanie.
-Skąd ty możesz wiedzieć na jakie traktowanie ja zasłużyłam? Tak na prawdę to moja mama mogła pomylić dni i Niall nie  jest niczmu winien.-skończyłam monolog o blondasku i układałam sobie w głowie jakiej odpowiedzi udzielić na pytanie czarnowłosego.- Hubert jest moim dobrym przyjacielem. Tyle ci wystarczy?
-Niech ci będzie, widzę że nie lubisz o sobie opowiadać, ale uwierz mi, kiedyś wyciągnę od ciebie więcej.-odparł bardzo cicho.
-A czemu niby mam opowiadać o sobie osobie, która jakieś 3 godziny temu zobaczyłam pierwszy raz na oczy?-zapytałam-Zaraz, zaraz skąd ty wiesz o Hubercie?
-Przechodziłem koło pokoju w którym siedziałaś z twoją przyjaciółką.-odpowiedział szybko.
-Podsłuchiwałeś?- przez chwilę w to wątpiłam, ale potem była juz pewna-Ty podsłuchiwałeś!
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Hejka, już myślałam, że nie skończę dziś tego rozdziału. To taki spóźniony prezent mikołajkowy. Mam nadzieję że się spodoba. Ja osobiście  nie jestem zadowolona.

Pozdrawiam
Daria:**

PS. Przeparaszam za wszystkie błędy, jeżeli się pojawiły.

sobota, 30 listopada 2013

Rozdział 4



-Co masz na myśli?-zapytałam.
-Nie udawaj. Wiem, że z nim wczoraj rozmawiałaś.-odpowiedziała z satysfakcją-Dzwonił do mnie.
-Serio? I co ci takiego powiedział?-próbowałam zboczyć z tematu naszego rozstania.
-Wolałabym, żebyś ty najpierw odpowiedziała na moje pytanie.-uśmiechnęła się lekko-To o czym wczoraj gadaliście?
-To głównie Hubert mówił-zwątpiłam, że mi odpuści, ale próbowałam dalej-Nie dam rady ci teraz tego wszystkiego przetworzyć, bo jest tego sporo.
-Obiecałaś mi, że powiesz.-położyła mi rękę na kolanie-nie wykręcisz się kotku, opowiedz przynajmniej trochę.
-Ugh, jesteś niemożliwa.-dałam jej znać, że powoli zaczyna działać mi na nerwy-No rozmawialiśmy ogólnie o nas. Na koniec odprowadził mnie do domu i teraz jesteśmy przyjaciółmi, ale takimi prawdziwymi z czego cieszę się najbardziej.
- Nie zadowoliła mnie ta odpowiedź-naburmuszyła się-Więcej dowiedziałam się od niego niż od mojej najlepszej  przyjaciółki.
-Oj przestań, sama dobrze wiesz, że trudno jest mi o tym rozmawiać-spojrzałam na nią z nadzieją, że się uśmiechnie.-Gniewasz się?
-No jasne, że nie wariatko.-przytuliła mnie mocno i obie wybuchnęłyśmy śmiechem-Powiedz mi, jak my sobie tam poradzimy? Przecież ani ja, ani ty nie znamy tego miasta na tyle dobrze, żeby dziś trafić sprawnie do domu.
-Moja mamuśka o wszystkim pomyślała skarbie. Mój kuzyn Niall nam pomoże. Mieszka już trochę w Londynie i mama wczoraj do niego dzwoniła, żeby się nami zajął.-przerwałam na chwile, żeby nabrać więcej powietrza w płuca-Z tego co pamiętam będzie czekać na nas na lotnisku.
-Niall?? czemu ja nic o nim nigdy nie słyszałam?-zastanawiała się głośno Oliwka-A powiedz mi. Ładny to on może jest?
-Zupełnie nie wiem jak teraz wygląda. Ostatni raz widziałam go na jakiejś uroczystości rodzinnej, a było to wieki temu-mówiłam, przypominając sobie po woli całą swoją rodzinę-Pradziadek Nialla jest chyba kuzynem mojego pradziadka, od strony ojca. To bardzo daleki kuzyn.
Nagle usłyszałam głośny śmiech wydobywający się z ust mojej przyjaciółki?
-Co?-spytałam zdziwiona
-Wiesz jaką miałaś minę?-nadal nie mogła powstrzymać się od śmiechu.
-O jezu! Czy ty chociaż raz nie możesz być poważna?-zgromiłam ją wzrokiem i ułożyłam głowę na poduszce...


                                                                           ***

***Dom One Direction***

Z perspektywy Nialla

-Niall, gdzie są moje ciastka??-Louis wydarł się tak głośno, że jestem pewien, iż większość ludzi idących teraz spokojnie po ulicy słyszała jego piski-Niall!!!
-Nie drzyj się stary!-odpowiedziałem cicho wchodząc do kuchni-Odkupie ci je jutro.
-Ja chce je teraz, rozumiesz?
-Cicho siedź Louis..-do kuchni wszedł Zayn-Łeb mi pęka. Zachowujesz się jak dziecko, ale masz szczęście, bo idę się przewietrzyć. Kupić ci te ciastka?
-Jakoś straciłem apetyt, ale możesz-potem było już słychać tylko trzask zamykanych drzwi.
-Właśnie, za dwa dni przyjeżdża moja daleka kuzynka z Polski, Natalie. Ciocia dzwoniła do mnie, żebym się nią zajął, bo jest nowa w tym miejscu.-wydukałem parę słów-Chciałbym, abyście się z nią zapoznali, więc może jakaś mała imprezka w sobotę?
-Coś się wymyśli.-uśmiechnął się Tomlinson.


                                                                          ***

-Mama ma wyłączony telefon-powiedziałam do Oliwii.-Gdzie on może być?
Stałyśmy w umówionym miejscu i czekałyśmy na Horana już od dwudziestu-pięciu minut. Powoli się ściemniało, robiło się też chłodno, a my wciąż nie miałyśmy dachu nad głową nie mówiąc już o tym, że byłyśmy cholernie głodne. Od kilku godzin w Londynie padał deszcz a my nie miałyśmy pomysłu jak dostać się choćby do jakiegoś sklepu żeby zapytać o drogę.
-Jesteś pewna, że on miał czekać właśnie tu?
-Tak, ale od razu wiedziałam, że lepiej byłoby gdybym to ja umawiała się z Niallem, a nie mama.
-Nie uważasz, że teraz już za późno na te przemyślenia?-skarciła mnie przyjaciółka-Przejaśniło się, choć może kogoś znajdziemy.
-Czyli, że to moja wina? Serio? Ja nie byłabym tego taka pewna.-odpowiedziałam pośpiesznie mając nadzieje, jeszcze dziś zasnę w ciepłym łóżeczku.-Lepiej już chodźmy.
Chwyciłyśmy rączki naszych ogromnych i ciężkich walizek, ruszając przed siebie. Weszłyśmy nagle w głąb parku i idąc wzdłuż szerokiej alejki zaczęłyśmy krótkie konwersacje.
-Może usiądziemy? Nogi mnie zaczynają boleć.-zapytałam przyjaciółki-Wydaje mi się, że chyba starłam sobie pięty.
-Ale my mamy pecha, co jak co ale ja sama nie będę ciągnąć za sobą ciebie i naszych walizek.
-Ja tu zostanę z walizkami, a ty idź poszukać jakiegoś hotelu, albo przynajmniej złap jakąś taksówkę.-wypowiedziałam te parę słów na jednym tchu, a moja towarzyszka spojrzała na mnie jak na idiotkę.
-Jaja sobie robisz? Ja mam biegać, a ty będziesz tu siedzieć i wypoczywać?
-Zamierzasz się teraz kłócić? Wydaje mi się, że nie jest to najlepsze wyjście z tej sytuacji.-spojrzałam na nią spod byka, a ta posłusznie wstała i ruszyła w dalszą drogę.
-No ok.-klepnęła jeszcze na odchodne.-Będę dzwonić, trzymaj telefon przy sobie.
Rozmyślałam co zrobię najpierw kiedy wejdę do domu. Jedyne o czym teraz marzyłam, to długa kąpiel i ciepła kołderka. Pogrążyłam się w marzeniach i nawet nie zauważyłam kiedy obok mnie usiadł wysoki czarnowłosy chłopak. Pewnie siedziałabym tak jeszcze długo gdyby nie to, iż ten oto chłopak postanowił przerwać moje milczenie.
-Cześć piękna-zaczął z uśmiechem na twarzy-mogę przeszkodzić?
-Nie sądzisz, że jednak już przeszkodziłeś?-odpowiedziałam odwracając się lekko w jego stronę. Dopiero wtedy dostrzegłam jaką urodę posiada mój towarzysz.
-Ołł... Co tak ostro?-roześmiał się-Coś się stało?
-Nie musi cię to interesować, nie?-wysyczałam przez zęby.
-Masz racje, nie musi, ale chce. Usiłuje ci pomóc, ale jeżeli ty nie będziesz chciała sobie pomóc to ja nie będę w stanie zrobić tego za ciebie.-odparł z tym samym wyrazem twarzy jakim ja obdarzyłam go przed chwilą, ale nagle uśmiechnął się ponownie i wyciągnął w moją stronę swoją dłoń.-Zayn, miło mi.
-Natalia-odparłam, także z lekkim uśmiechem.
-Co?-zapytał ze zdziwieniem.-Jesteś z .....
-Z Polski-pomogłam mu odgadnąć.
-Wiedziałem od razu, nie pasował mi ten akcent..-zaczął czarować, myśląc, że mu uwierzę.
-Śmie wątpić.-roześmiałam się na co mulat zareagował tym samym.
-Nie uważasz, że tak rozmawia się o wiele przyjemniej?-jego kąciki ust uniosły się ku górze ukazując śnieżnobiałe zęby.-A więc Na..Nata......
-Natalie, tak będzie ci łatwiej wymówić, mów mi Natalie.-odparłam cicho poprawiając swój opadający kosmyk włosów.
-A więc Natalie powiesz mi co tutaj robisz i czemu siedzisz tu sama w taką pogodę?-posłał mi ten kokieteryjny uśmieszek.
-Przyjechałam do Londynu z przyjaciółką na wakacje-zaczęłam cicho-ona teraz szuka hotelu, a ja czekam tu, bo bolą mnie już nogi. A te wszystkie przygody przeżywamy dzięki mojemu kochanemu kuzynowi, który nie stawił się na lotnisku. Kompletnie nie znamy miasta i na pewno nie dostaniemy się dziś do domu. Na dodatek nawet nie znam adresu, bo tam właśnie ta niedołęga miała nas zaprowadzić. Jak tylko go spotkam to obiecuje sobie, że ukręcę mu łeb.
-Oj biedulka.- popatrzył na mnie z troską. -Dzwoń po swoją koleżankę, mam dla was nocleg na dzisiejszą noc.
- Co masz na myśli?-zapytałam zdziwiona.
-Przenocuję was, ale w zamian jutro zabieram cię na spacer. Warto jednak zauważyć, że mieszkam z czterema wariatami i uwierz mi, nie będziecie się nudzić.
-Ale...
-Nie ma żadnego ale. Dzwoń.-spojrzał na mnie spod byka, a ja nie miałam już wyjścia.
Zadzwoniłam po Oliwię i za chwile już w trójkę siedzieliśmy w taksówce pogrążeni w rozmowie. Nawet nie zauważyłam kiedy znaleźliśmy się na posesji chłopaka. Kiedy Zayn otworzył drzwi nie dało się nie usłyszeć krzyków wydobywających się z jednego z pomieszczeń tego ogromnego domu. Zaprowadził nas do salonu, a moim oczom ukazało się czterech rozwydrzonych chłopaków biegających po pokoju i dziewczynę, która kompletnie nie wiedziała co się dzieje.
-Ej, chłopaki! Cisza!- krzyknął mulat-Dziewczyny to jest Eleanor, Louis, Harry, Liam i Niall.- chłopak po kolei pokazywał wymieniane osoby.- El, chłopaki to jest Natalie i Oliwia. Dzisiaj u nas przenocują.
-Zaraz, zaraz-odezwał się Niall- Natalie?
-Tak wiem blondasku. Zapomniałeś.-rzuciłam oschle.
-Jak ty się zmieniłaś siostrzyczko, nie poznałbym cię nigdy.-kontynuował Horan-Słuchajcie wszyscy! To jest moja kochana, najpiękniejsza i najwspanialsza kuzynka Natalie, która miała przyjechać za jakieś ........dwa dni?-dokończył swój monolog czerwieniąc się ze wstydu.
-Nie słodź tak Niall, i tak oberwiesz-uśmiechnęłam się do niego
-Muszę ci powiedzieć Natalie, że przez ostatnią godzinę w tym domu wypłynęło z ust Horanka wiele komplementów pod twoim adresem.
-Szkoda tylko, że przez tą godzinę Nati marzła na jednej z ławek w parku, bo ten idiota o niej zapomniał-odezwał się w końcu Zayn.
-Stary nie denerwuj się tak-uspokajał go Payne.
-Serio wydawało mi się, że miała przylecieć pojutrze!- krzyknął Niall do Zayna-Przepraszam cię Nat.- tym razem zwrócił się do mnie.
-Dobra daj spokój Zayn-odezwałam się- nic się przecież nie stało.
-Jak chcesz.-rzucił na odchodne Malik i wyszedł z pomieszczenia.
Nie wiedziałam co się tu dzieje. Chciałam się już położyć spać, byłam cholernie zmęczona i głodna.
-Ok. Na górze są łazienki, możecie iść się myć. Na pewno jesteście zmęczone-powiedziała z uśmiechem Eleanor-chłopcy zaraz wniosą wasze walizki na górę.
-Dzięki El.-uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie.
Wyjęłam z walizki ręcznik, piżamę i kosmetyczkę, a potem wraz z Oliwią udałyśmy się do góry. W jednym momencie znalazłyśmy się w długim korytarzu na końcu którego stał Zayn wyglądający przez okno. Odchrząknęłam i wtedy czarnowłosy odwrócił się w naszą stronę.
-Szukacie łazienek?-zapytał znowu z uśmiechem na twarzy
-Poniekąd.- wydukałam.
Zayn pokazał dwie pary drzwi za którymi szybko się znalazłyśmy. Zdjęłam z siebie niewygodne już ciuchy i wskoczyłam pod prysznic. Właśnie tego potrzebowałam. O tym marzyłam przez cały dzisiejszy dzień. Kiedy wyszłam z pod prysznica, rozczesałam włosy i splątałam je w luźnego warkocza, po czym nasmarowałam moje ciało balsamem brzoskwiniowym i nałożyłam piżamę.
Wyszłam z łazienki i powędrowałam na dół gdzie siedział już tylko Niall z Oliwią.
-O Nati! Ustaliliśmy, że Oliwia położy się w pokoju gościnnym, ale niestety tam jest jedno łóżko jednoosobowe. Ty miałaś spać u mnie, ale Zayn....

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hejko! Mam nadzieję, że nie kazałam wam długo czekać. Wiedziałam, że muszę dziś napisać ten rozdział, bo mam jeszcze trochę nauki i należałoby się zając najpierw tym. Ale dzięki tym kilku komentarzom zdecydowałam napisać go właśnie dla tych osób. Jeszcze kilka dni temu przez około 3 doby nikt nie odwiedzał tego bloga i byłam bardzo zawiedziona. Muszę się nawet przyznać, że myślałam nawet o usunięciu bloga. Ale te komentarze *_*  Kocham was ;** Jak wam się podoba rozdział? Mnie nie najlepiej. CZYTASZ=KOMENTUJESZ

Pozdrawiam
Daria :**

piątek, 29 listopada 2013

Nowa zakładka :)

Hej, bardzo się cieszę, ze pojawiło sie kilka komentarzy. Chciałam was poinformować, (bo nie wiem czy wszyscy widzieli) że nie dawno wraz z trzecim rozdziałem pojawiła się zakładka "Bohaterowie". Zachęcam do przeczytania. :) Rozdział czwarty dodam w ten weekend, jeżeli czas pozwoli. Ale mam nadzieję, że dam  radę, a przynajmniej bardzo będę sie starała.  ;3

Buziaki
Daria :**

sobota, 23 listopada 2013

Rozdział 3


 


   Po obiedzie pobiegłam do siebie, wziąć szybki i relaksujący prysznic. Bardzo denerwowałam się naszym spotkaniem, ale wiedziałam, że i tak muszę to zrobić. Pogoda dzisiaj była piękna, dlatego ubrałam się jak należy i usiadłam na krzesełku mojej toaletki.
Zrobiłam  lekki makijaż i zbiegłam na dół po schodach. Usadowiłam się  na krześle w kuchni i przyglądałam się wszystkim ruchom wykonywanym przez moją mamę. Kobieta bardzo zwinnie poruszała się po kuchni przygotowując deser dla całej rodziny, a ja cały czas zastanawiałam się jak i czy w ogóle powinnam powiedzieć rodzicom o mojej decyzji. 
- Mamo, ja nie będę jeść, wychodzę.
- Ooo! Nawet nie wiedziałam, że tu siedzisz Natalko-przestraszyła się-nie uważasz, że Hubert powinien jechać z wami na jakiś czas? Pomóc wam się za klimatyzować?
-Nie wiem mamo. Coś wymyśle, właśnie idę się z nim spotkać.-uśmiechnęłam się sztucznie biorąc do ręki jabłko ze szklanej miski stojącej nieopodal-To cześć!
-Pa! O której wrócisz? Pamiętaj, że musisz się jeszcze spakować!
-Pamiętam! Jeszcze zadzwonię.
Założyłam buty i wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi. Cały czas miałam wątpliwości co do mojej decyzji, nie mogłam uwierzyć, że to już koniec. Bardzo cieszyłam się na jutrzejszy wyjazd, ale zastanawiałam się jak tam będzie, czy sobie poradzę? Bo tak naprawdę, gdyby nie to że jedzie ze mną Oliwka to chyba nie zdecydowałabym się na wyjazd tak daleko bez jakiegokolwiek wsparcia. Zbliżałam się już do parku, w którym zawsze spotykałam się z Hubertem. To była ta najlepsza, najładniejsza i naszym zdaniem najwygodniejsza ławka w całym parku. Przesiadywaliśmy tam każdą wolną chwile.  Usiadłam i postanowiłam poczekać na chłopaka, którego jeszcze  nie było na miejscu. Przyglądałam się dzieciom bawiącym się w pobliżu na placu zabaw. Były takie szczęśliwe i radosne. Nagle zobaczyłam w oddali sylwetkę Huberta. Podbiegł do mnie i ucałował mój policzek.
- Hej-uśmiechnął się-długo czekasz?
-Cześć-przywitałam się-nie, chwile.
-Słuchaj.....-zaczął, ale przerwałam mu.
-Musimy pogadać.-wydukałam cicho-to ważne.
-Chciałem powiedzieć to samo-uśmiechnął się ponownie, ale w jego oczach widać było smutek-To może ty pierwsza.
Nie wiedziałam jak zacząć, ale Hubert patrzył na mnie tak wyczekująco, że w końcu wydusiłam parę słów.
-Jutro wyjeżdżam i wydaje mi się, że musimy się rozstać-wysyczałam na jednym tchu-nie będziemy się widzieć dwa miesiące i myślę, że to nie ma sensu. Cześć!
Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam przed siebie nie wiedząc zupełnie dlaczego tak zrobiłam. Zatrzymywałam łzy, nie chciałam się teraz rozpłakać, nie chciałam, żeby dowiedział się że cierpię. Poczułam jak ktoś złapał mnie za rękę i pociągnął lekko, abym odwróciła się w drugą stronę.
-Poczekaj, chciałaś odejść tak bez pożegnania?-patrzył mi prosto w oczy-Od dawna wiem, że wyjeżdżasz, wiem też że dziś rano wszystko widziałaś i nie zakrywaj się wyjazdem. Byłaś i nadal jesteś wspaniałą przyjaciółką, ale też dziewczyną. Jesteś piękna i mam nadzieję, że spotka cię w życiu ktoś lepszy niż ja, kto pokocha cię na prawdę, powiem więcej, jestem tego tak pewien jak niczego innego. Może będę tego kiedyś żałował, ale  ty się przy mnie marnujesz, a ja nie mogę a juz na pewno nie chcę na to pozwolić. Nigdy nie dam ci tego co możesz mieć.
W tym momencie poleciały mi łzy z oczu.
-Nie mów tak!-wykrzyknęłam
-Mówię prawdę, zobaczysz będzie dobrze. Zawsze możesz na mnie liczyć, cokolwiek się stanie. A teraz nie płacz, bo jest mi przykro, nie zasługuję na ciebie.-przerwał i pocałował mnie mocno i namiętnie- Mam nadzieję, że nadal jesteśmy przyjaciółmi. Za miesiąc jadę do Londynu, będę do ciebie dzwonił jak będę na miejscu. Spotkamy się rozumiesz? Nie płacz już nigdy przez żadnego faceta. Nie jesteśmy tego warci. Jestem pewny, że jak zobaczę cię następnym razem to będziesz szczęśliwa.-skończył swój monolog, a mnie zrobiło się jakoś lżej, przestałam płakać - Ściemnia się, odprowadzę cię do domu. Chcesz?
-Tak- uśmiechnęłam się lekko.
 Dalej szliśmy w zupełnej ciszy. Zastanawiałam się o czym on teraz myśli, ja natomiast przypominałam sobie wszystkie chwile jakie spędziłam u jego boku. Wszystkie późne wieczory, spędzone na oglądaniu filmów, wszystkie śmiechy i rozmowy po nocach. Miałam nadzieję, że to nigdy nie zginie, że żadne z nas o tym nie zapomni i że nasza przyjaźń przetrwa. Nawet nie zauważyłam, jak znaleźliśmy się pod domem. Odwrócił się w moją stronę....
- Obiecaj mi, że teraz wrócisz  domu i dokończysz się pakować, a nie spędzać nocy na wypłakiwaniu się w poduszkę.-uśmiechnął się szeroko co ja również zrobiłam.
-Obiecuję, ale ja nie mogę dokończyć się pakować, bo nawet nie zaczęłam tego robić.-zaczęliśmy się śmiać.
To co ty tu jeszcze robisz?-zapytał. Widziałam w jego oczach radość, najwidoczniej ulżyło mu gdy zobaczył że ja jestem szczęśliwa.
- Żegnam się z najlepszym przyjacielem, cieszę się, że cię mam, wiesz?
-Wiem, ja też się cieszę.-uśmiechnął się.-No to się widzimy.
Taak, do zobaczenia za  miesiąc. -przytulilam go mocno i pobiegłam do domu.
Kiedy weszłam, poczułam cudowny zapach pyszności przygotowywanych przez moją mamę. Weszłam do kuchni i zobaczyłam wielki bałagan. Na blatach porozstawiane były wszelakiej wielkości słoiki, pojemniki i garnki.
-Cześć  mamuś-uśmiechnęłam się szeroko-co ty znowu wymyśliłaś?
-No przecież muszę cię zaopatrzyć w jedzenie na najbliższe dwa tygodnie, nie?-wyminęła mnie i podeszła do lodówki-zjesz coś? A tak w ogóle to opowiadaj, rozmawiałaś z Hubertem o moim pomyśle?
-Nie mamo. Poszłam się z nim spotkać przed wyjazdem i rozstałam się z nim.-stałam na przeciwko mamy, a ta momentalnie zamarła-ale za miesiąc spotykamy się w Londynie, bo Hubert przyjeżdża tam coś załatwić-skończyłam wypowiedź, a moje kąciki powędrowały ku górze.
Mama najwidoczniej nie wiedziała co powiedzieć.
-To ja lece się spakować-powiedziałam wychodząc z kuchni i stawiając nogi nogi na pierwszych schodkach prowadzących na piętro naszego domu. Podreptałam szybko do pokoju i spojrzałam na zegarek. Dochodziła godzina 19:00. Chwyciłam za wielką walizkę stojącą w kącie mojego pokoju, którą wcześniej przyniósł tata i otworzyłam drzwiczki mojej szafy. Kolejno zaczęłam pakować moje kochane sukienki no i oczywiście kilka par najwygodniejszych na świecie spodni czyli dresów, nie mogłam zapomnieć o rurkach i spodenkach. Potem jeszcze bluzki, bluzy i koszule, bieliznę i buty zaczynając od szpilek i kończąc od najróżniejszych trampkach. I w ten sposób z pakowaniem uwinęłam się w mniej niż dwie godziny. Nagle usłyszałam cichutkie pukanie do drzwi.
-Proszę-odpowiedziałam głośno na pukanie.
-O! Widzę, że już zdążyłaś sie spakować. -powiedziała mama wchodząc do pokoju.
-Tak, szczerze mówiąc myślałam, że zajmie mi to dłużej i że będę siedzieć z tym do nocy.
-Słuchaj....-mama chyba nie wiedziała co powiedzieć-dzwoniłam do Nialla, pamiętasz go?
-To ten mój daleki kuzyn?-spytałam z niepewnością w głosie.-Ten z Irlandii?
-Tak dokładnie ten.-mama uśmiechnęła się-Dzwoniłam do niego, bo to on zajmował się kupnem twojego domu w Londynie, poprosiłam go, żeby czekał na was na lotnisku..
-Mamo to nie potrzebne-zaczęłam wybredzać-poradzimy sobie.
-Natka przestań opowiadać głupstwa. Sama dobrze wiesz, że nie znacie tego miasta, a Niall tylko pomoże wam szybciej i bezpieczniej dostać się do domu. No i oprowadzi was trochę po mieście, na pewno wam się to przyda.-uśmiechnęła się, a następnie łzy polały jej się z oczu- nie mogę uwierzyć, że moja córka jest już taka duża.
-Mamo, proszę cię nie płacz.-mocno przytuliłam rodzicielkę-przyjedziecie do mnie za może dwa tygodnie jak już trochę zapoznam się z tym wszystkim.
-No pewnie, że tak, dosyć już tego płakania lepiej zobacz co dla ciebie mam-matka wyjęła zza pleców pakunek, otworzyłam szybko i zwinnie wyjęłam zawartość pudełka. Była to piękna sukienka, szpilki i kopertówka.
-To ten komplet o który prosiłaś mnie wtedy, pamiętasz?-kobieta uśmiechnęła się do mnie-Powiem więcej właśnie wtedy jak siedziałyśmy już w samochodzie i przypomniałam sobie, że zostawiłam portfel w kawiarni to skłamałam.
-Wróciłaś, żeby ją kupić?-spytałam z niedowierzaniem obracając w dłoniach sukienkę
-Tak.-mama spuściła głowę na dół udawając zakłopotaną
-Żartujesz sobie?-spytałam na żarty- I pokazujesz mi ją dopiero teraz?
Obie wybuchnęłyśmy śmiechem. Zawsze z mamą miałyśmy świetny kontakt, ale wydaje mi się, że ostatnio polepszył  się on bardzo. Mama zawsze była dla mnie oparciem w ciężkich chwilach. Byłyśmy prawdziwymi przyjaciółkami.
- A co z Hubertem?-spytała niepewnie
- Nie mam ochoty o tym rozmawiać, ale jest dobrze. Jesteśmy  przyjaciółmi.- powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
I wtedy usłyszałam wibracje telefonu. podniosłam telefon z szafki i odczytałąm sms-a.

"I co? Już spakowana?" Hubert

-O wilku mowa-powiedziałam do mamy-Hubert dopytuje się czy jestem spakowana.
-Nie będę ci już przeszkadzać -mama wstała z łóżka a wychodząc dodała-odpisuj szybko i kładź się spać, rano trzeba wstać.
-Jasne,

"Tak, już po wszystkim :)" Nati



"To dobrze. Nie przejmuj się niczym. Trzymaj się w tym Londynie i pamiętaj, jak coś to dzwoń! Kolorowych snów :*" Hubert

"OK, będę pamiętać. Dobranoc. :**" Nati

Poszłam jeszcze szybko do łazienki wziąć długą kąpiel i założyć ciepłe piżamki. Na koniec zeszłam na dół po szklankę wody i o dziwo rodzice jeszcze nie spali. Ucałowałam ich na dobranoc i poszłam do siebie. 



***

Wstałam o 5.00 i powędrowałam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się, a włosy spięłam w niechlujnego koczka. 
Szybko zeszłam na dół i zjadłam lekkie śniadanie przygotowane przez mamę. Gdy skończyłam jeść posiłek ruszyłam w stronę schodów, by dotrzeć do mojego pokoju po torbę. Na piętrze spotkałam tatę który taszczył moją walizkę. Uśmiechnęłam się do niego i podarowałam mu soczystego buziaka na przywitanie. Wychodząc już z pokoju weszłam jeszcze do pokoju obok, by pożegnać się z bratem.
-Wstawaj śpiochu-krzyknęłam otwierając okno, bo zapach który doszedł do mojego nosa nie był przyjemny.
-Co się stało?-spytał zaspanym głosem.
-Jadę, przyszłam się pożegnać-uśmiechnęłam się
-Obeszło by się.-odgryzł mi się tak jak zawsze
-Wole jednak tak, urwisie-ucałowałam go w policzek i wychodząc z pokoju rzuciłam- tylko pilnuj rodziców.
-Drzwi!!!-usłyszałam w oddali. Jak ja uwielbiałam się z nim drażnić. Między nami było 5 lat różnicy i pomimo tego, że czasami ciężko było znieść tego gnojka to jednak cieszyłam się, że go mam
Zeszłam na dół i rozejrzałam się jeszcze po całym domu, żeby po chwili zamknąć drzwi od domu i ruszyć ku samochodowi w którym siedzieli już moi rodzice. Droga na lotnisko minęła bardzo szybko. Z Oliwią miałam spotkać się przed lotniskiem i tam miałam też pożegnać się z rodzicami, żeby się nie rozkleić. Kiedy wysiadłam z samochodu od razu ujrzałam piękną blondynkę czekającą właśnie na mnie. Szybko ucałowałam rodziców i gdy tylko tata wyciągnął walizkę z bagażnika od razu ruszyłam w stronę przyjaciółki. Może to dziwne, ale takie pożegnania dla mnie były najlepsze. ponieważ jestem bardzo wrażliwą osobą i mogłabym żegnać się godzinami. Uściskałam dziewczynę na przywitanie i razem przekroczyłyśmy próg lotniska. Pomachałyśmy jeszcze naszym rodzinom i ruszyłyśmy do bramki. Kiedy siedziałyśmy już w samolocie rozmowę zaczęła Oliwia.
-No to opowiadaj. Co tam u mojego kuzyna?.....

------------------------------------------------------------------------------------------------------------




Hej, cieszę się, że napisałam ten rozdział i że jest dłuższy niż pozostałe. To raczej z powodu takiego, iż jestem chora i mam więcej czasu. Mnie osobiście  ten rozdział podoba się najbardziej. A co wy sądzicie?
CZYTASZ=KOMENTUJESZ

Przepraszam za wszystkie błędy.

Pozdrawiam
Daria :**

środa, 20 listopada 2013

Przepraszam :*



Hej, może nie mam wielu czytelników, ale mimo wszystko chciałam was powiadomić, że następny rozdział prawdopodobnie pojawi się w piątek albo sobotę. Chciałabym też przeprosić, że nie dodałam go w niedziele tak jak obiecałam, ale byłam na nocce u przyjaciółki, a nauką zajęłam się właśnie w niedziele. :)
Jednocześnie chciałam podziękować za wszystkie komentarze ( a było ich trzy), ponieważ są one ogromną motywacją, ale wolałabym żeby było ich trochę więcej . Mianowicie: CZYTASZ=KOMENTUJESZ, bo ja sama jeszcze do końca nie wiem czy ktoś to czyta i ile osób to czyta. ;)

Pozdrawiam,
Daria :**




PS. Nasze słodziaki ;333

wtorek, 12 listopada 2013

Rozdział 2



Kiedy byłam już niedaleko na ławce pod szkołą zobaczyłam sylwetkę znanej mi osoby. Tak to był on, to był mój chłopak, Hubert. Nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Łzy napłynęły mi do oczu. Obok niego siedziała Gosia. Kiedyś była moją kumpelą, a teraz mogę powiedzieć, że jej nie nawidze. Siedzieli razem i namiętnie się całowali. Nie rozumiem jak oni mogli mi to zrobić, ufałam im. Z Hubertem byłam ponad rok, był dla mnie wszystkim. Teraz to już nie ważne. Muszę wziąć się w garść i  być twarda. Może to tak miało być. Bo przecież wyjeżdżam. Wyjeżdżam i nie wiem czy nasz związek przetrwałby tak długi czas rozłąki. Kiedy skończyłam patrzeć na ten przesłodzony obrazek  zadzwonił dzwonek. Szybko pobiegłam pod klasę, myśląc tylko o nim. Na lekcji wiele się nie działo. Trwały przygotowania do akademii z okazji zakończenia nauki w szkole średniej. Mnie ona nie dotyczyła, ponieważ ja juz wtedy pewnie będę się rozpakowywać. Ten incydent z przed kilkunastu minut dał mi dużo do myślenia. Dał początek nowemu życiu, ale teraz pojawia się pytanie: czy poradzę sobie bez Huberta? Wydaje mi się, że nasz związek nie był taki sam jak wszystkich innych par. Bardziej jednak chyba przyjaźniliśmy się co nie wyklucza, że darzyliśmy się też trochę innym uczuciem zwanym miłością. Pomagaliśmy sobie w trudnych chwilach, dawaliśmy dobre rady, bylismy oboje dla siebie oparciem, a teraz najbardziej boję sie, że tego oparcia może mi zabraknąć. Dręczyło mnie jeszcze jedno pytanie.
-Jak on mógł mi to zrobić?!- krzyknelam sama nie wiem dlaczego i wtedy cala klasa patrzyła się tylko na mnie, łącznie z wychowawcą który zrobił minę coś w stylu "Dobrze się czujesz?"
-Przepraszam-wydukałam- bardzo przepraszam.
Cała klasa zaczęła się śmiać. Myślałam, że zapadnę  się pod ziemię. Wtedy postanowiłam sobie, że po lekcjach spotkam się z Hubertem i wszystko wyjaśnię, a teraz nie będę sobie tym zaprzątać głowy. Pozostałe dwadzieścia minut lekcji spędziłam na przysłuchiwaniu się co ciekawego inni uczniowie będą opowiadać na akademii.
Na przerwie podbiegła do mnie Oliwka.
-Hej Nati!- wykrzyknęła a ja uśmiechnęłam się sztucznie-Ale odwalliłaś. Co cię napadło, żeby krzyczeć takie bzdury?
-Hej. Szczerze? Nie wiem, a raczej wiem ale wytłumaczę ci to innym razem ok?-odpowiedziałam miejąc nadzieję, że nie będzie ciągnąć tego tematu dalej- Lepiej powiedz czy się już spakowałaś.
-Tak, a raczej zaczęłam robić to już jak tylko moi rodzice się zgodzili-odpowiedziała podekscytowana-ale się cieszę na ten wyjazd!
- Ja też, nawet nie wiesz jak bardzo.
- Wyskoczymy dziś na miasto?
- Nie, muszę jeszcze coś załatwić, a po za tym nie każdy mógł zacząć pakować się wcześniej zupełnie nie wiedząc, że palnuje gdzieś wyjeżdżać.- zaśmiałam się, tym razem szczerze-wszystko opowiem ci w samolocie.
-No mam nadzieję-odparła i wtedy zadzwonił dzwonek, który mógł oznaczać tylko jedno. Nastepe czterdziesto-pięcio minutowe posiedzenie w klasie na niewygodnych krzesłach. Moim zdaniem zakończenie  roku szkolnego powinno odbyć się zaraz po wystawieniu ocen. Wtedy większość uczniów byłaby zadowolona. Chociaż są i tacy którzy uważają, że szkoła jest w ogóle nie potrzebna. Ale ja sama osobiście uważam, że trudno jest teraz przeżyć bez wykształcenia co kiedyś było całkiem normalne. Ale niestety taki juz nasz los. Reszta lekcji minęła bardzo przyjemnie. Ostatni dzień w tej szkole, nauczyciele żegnali się z nami i lekcje spędziliśmy rączkę na zabawie. Około czternastej stałam już za bramą  szkoły. Nagle z mojej prawej kieszeni spodenek wydobyły się ciche wibracje. Wyciągnęłam telefon i zobaczyłam, że ktoś właśnie wysłał mi wiadomość.

"Możemy się spotkać?"  Hubert

Najwyraźniej miał identyczne zamiary jak moje. Odpisalam szybko:

"Właśnie miałam o to zapytać. To za godzinę tam gdzie zawsze? :) Nati

Na odpowiedź nie musiałam długo czekać i wtedy pobiegłam do domu się odświeżyć.
---------------------------------------------------
Hej. :) Rozdział drugi nie jest idealny ale cieszę się, że się wyrobiłam. Nie jest wcale długi tak jak obiecałam, ale to efekty braku czasu. Następny przewiduję na niedzielę. Mam nadzieję, że przynajmniej wam w jakimś stopni się spodobają te moje wypociny. Przepraszam jeszcze za błędy jeżeli się pojawiły, ale ten rozdział pisałam na komórce i nie chciało mi się go sprawdzać.

Pozdrawiam
Daria :**

sobota, 9 listopada 2013

Rozdział 1

...Pocałował mnie na pożegnanie i wyszedł. Nagle usłyszałam przed domem ogromny huk. Wybiegłam i zobaczyłam coś okropnego...


Rozdział 1
Obudziłam się. Po raz pierwszy śniło mi się coś takiego. Po raz pierwszy widziałam we śnie osoby których nigdy nie widziałam w realistycznym świecie.
-Dlaczego musiałam się obudzić-powiedziałam na głos-dlaczego nie mogłam się dowiedzieć co tam się stało.
Uniosłam głowę i zobaczyłam trójkę domowników. Mama stała na czele z tortem czekoladowym, a tata i Kamil trochę dalej. No tak to już dziś.
-Długo tu stoicie?-skarciłam ich wzrokiem i spojrzałam na zegarek.- Kto w ogóle o tej godzinie wchodzi do czyjegoś pokoju?
-Stoimy tu od dobrych 10 minut i cieszymy się, że ty jesteś nam tak wdzięczna za cudowny początek twoich osiemnastych urodzin-powiedział głośno tata
-Wszystkiego najlepszego Natalko-mama uśmiechnęła się ignorując słowa ojca i przysunęła bliżej tort-Zdmuchnij świeczki!
Wykonałam polecenie mamy i uśmiechnęłam się, żeby nie było im przykro.
-A to twój prezent skarbie!-tata podał mi pudełko-to było twoje marzenie-dodała mama.
Rozpakowałam i nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam.
-Taaaak!!-wykrzyknęłam radośnie-W końcu pojadę do Londynu!
W ręku trzymałam dwa bilety i klucze, wydaje mi się że od domu  w którym na ten krótki czas zamieszkam.
Od dawna o tym marzyłam.
-Jutro wylatuję? Czemu tak szybko?-Zapytałam ze zdziwieniem-I czemu są tu dwa bilety
-Pomyśleliśmy, że możesz tam polecieć na całe wakacje, a żeby nie było ci smutno to zabierasz ze sobą Oliwkę.-tata i mama odpowiedzieli jednocześnie jakby czytali sobie w myślach.
A tak dla jasności. Oliwka to moja najlepsza przyjaciółka. Znamy się od urodzenia i jeszcze nigdy nie zostawiła mnie w potrzebie.
-Dziękuję wam, bardzo wam dziękuję-ucałowałam rodziców-Ale jeśli ma jechać ze mną to muszę jej o tym powiedzieć.
-Ona wie o tym od miesiąca-po raz pierwszy zaśmiał się Kamil-Wszyscy wiedzieliśmy.
Podniosłam się z łóżka i podeszłam do szafy, dając mojej rodzinie do zrozumienia, że mają wyjść z pokoju. Założyłam
strój odpowiedni na dzisiejszą pogodę, zaścieliłam łóżko i zjadłam śniadanie. 20 minut przed zajęciami byłam gotowa do wyjścia. Wyszłam z domu z krótkim "Cześć!" i ruszyłam w stronę szkoły przez park miejski. Kiedy byłam już niedaleko na ławce pod szkołą zobaczyłam sylwetkę znajomej osoby. Tak to był on....
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej :) No i mamy pierwszy rozdział. To mój pierwszy blog, chciałam się sprawdzić, dlatego byłabym wdzięczna za kilka komentarzy. Następny rozdział mam już gotowy. Zaplanowałam że będę dodawać je w każdy piątek lub sobotę, ale jeżeli będzie kilka komentarzy postaram się dodać drugi może jeszcze w weekend. to chyba na tyle. <3


Pozdrawiam
Daria :**