wtorek, 12 listopada 2013

Rozdział 2



Kiedy byłam już niedaleko na ławce pod szkołą zobaczyłam sylwetkę znanej mi osoby. Tak to był on, to był mój chłopak, Hubert. Nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Łzy napłynęły mi do oczu. Obok niego siedziała Gosia. Kiedyś była moją kumpelą, a teraz mogę powiedzieć, że jej nie nawidze. Siedzieli razem i namiętnie się całowali. Nie rozumiem jak oni mogli mi to zrobić, ufałam im. Z Hubertem byłam ponad rok, był dla mnie wszystkim. Teraz to już nie ważne. Muszę wziąć się w garść i  być twarda. Może to tak miało być. Bo przecież wyjeżdżam. Wyjeżdżam i nie wiem czy nasz związek przetrwałby tak długi czas rozłąki. Kiedy skończyłam patrzeć na ten przesłodzony obrazek  zadzwonił dzwonek. Szybko pobiegłam pod klasę, myśląc tylko o nim. Na lekcji wiele się nie działo. Trwały przygotowania do akademii z okazji zakończenia nauki w szkole średniej. Mnie ona nie dotyczyła, ponieważ ja juz wtedy pewnie będę się rozpakowywać. Ten incydent z przed kilkunastu minut dał mi dużo do myślenia. Dał początek nowemu życiu, ale teraz pojawia się pytanie: czy poradzę sobie bez Huberta? Wydaje mi się, że nasz związek nie był taki sam jak wszystkich innych par. Bardziej jednak chyba przyjaźniliśmy się co nie wyklucza, że darzyliśmy się też trochę innym uczuciem zwanym miłością. Pomagaliśmy sobie w trudnych chwilach, dawaliśmy dobre rady, bylismy oboje dla siebie oparciem, a teraz najbardziej boję sie, że tego oparcia może mi zabraknąć. Dręczyło mnie jeszcze jedno pytanie.
-Jak on mógł mi to zrobić?!- krzyknelam sama nie wiem dlaczego i wtedy cala klasa patrzyła się tylko na mnie, łącznie z wychowawcą który zrobił minę coś w stylu "Dobrze się czujesz?"
-Przepraszam-wydukałam- bardzo przepraszam.
Cała klasa zaczęła się śmiać. Myślałam, że zapadnę  się pod ziemię. Wtedy postanowiłam sobie, że po lekcjach spotkam się z Hubertem i wszystko wyjaśnię, a teraz nie będę sobie tym zaprzątać głowy. Pozostałe dwadzieścia minut lekcji spędziłam na przysłuchiwaniu się co ciekawego inni uczniowie będą opowiadać na akademii.
Na przerwie podbiegła do mnie Oliwka.
-Hej Nati!- wykrzyknęła a ja uśmiechnęłam się sztucznie-Ale odwalliłaś. Co cię napadło, żeby krzyczeć takie bzdury?
-Hej. Szczerze? Nie wiem, a raczej wiem ale wytłumaczę ci to innym razem ok?-odpowiedziałam miejąc nadzieję, że nie będzie ciągnąć tego tematu dalej- Lepiej powiedz czy się już spakowałaś.
-Tak, a raczej zaczęłam robić to już jak tylko moi rodzice się zgodzili-odpowiedziała podekscytowana-ale się cieszę na ten wyjazd!
- Ja też, nawet nie wiesz jak bardzo.
- Wyskoczymy dziś na miasto?
- Nie, muszę jeszcze coś załatwić, a po za tym nie każdy mógł zacząć pakować się wcześniej zupełnie nie wiedząc, że palnuje gdzieś wyjeżdżać.- zaśmiałam się, tym razem szczerze-wszystko opowiem ci w samolocie.
-No mam nadzieję-odparła i wtedy zadzwonił dzwonek, który mógł oznaczać tylko jedno. Nastepe czterdziesto-pięcio minutowe posiedzenie w klasie na niewygodnych krzesłach. Moim zdaniem zakończenie  roku szkolnego powinno odbyć się zaraz po wystawieniu ocen. Wtedy większość uczniów byłaby zadowolona. Chociaż są i tacy którzy uważają, że szkoła jest w ogóle nie potrzebna. Ale ja sama osobiście uważam, że trudno jest teraz przeżyć bez wykształcenia co kiedyś było całkiem normalne. Ale niestety taki juz nasz los. Reszta lekcji minęła bardzo przyjemnie. Ostatni dzień w tej szkole, nauczyciele żegnali się z nami i lekcje spędziliśmy rączkę na zabawie. Około czternastej stałam już za bramą  szkoły. Nagle z mojej prawej kieszeni spodenek wydobyły się ciche wibracje. Wyciągnęłam telefon i zobaczyłam, że ktoś właśnie wysłał mi wiadomość.

"Możemy się spotkać?"  Hubert

Najwyraźniej miał identyczne zamiary jak moje. Odpisalam szybko:

"Właśnie miałam o to zapytać. To za godzinę tam gdzie zawsze? :) Nati

Na odpowiedź nie musiałam długo czekać i wtedy pobiegłam do domu się odświeżyć.
---------------------------------------------------
Hej. :) Rozdział drugi nie jest idealny ale cieszę się, że się wyrobiłam. Nie jest wcale długi tak jak obiecałam, ale to efekty braku czasu. Następny przewiduję na niedzielę. Mam nadzieję, że przynajmniej wam w jakimś stopni się spodobają te moje wypociny. Przepraszam jeszcze za błędy jeżeli się pojawiły, ale ten rozdział pisałam na komórce i nie chciało mi się go sprawdzać.

Pozdrawiam
Daria :**

3 komentarze:

  1. Fajne :* + jesli mozesz wylacz wpisywanie kodu to meczace :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok. Spróbuję, nawet nie wiedziałam że to mam a na innych blogach mnie to denerwuje. Dzięki

      Pozdrawiam

      Usuń