środa, 29 stycznia 2014

Rozdział 8



Pobiegłam w stronę ogniska, by nieco się rozgrzać i szybkim ruchem usiadłam na drewnianym pieńku. Wpatrywałam się w chłopaków, którzy rozkładali namioty. Nie wiem czemu ale wymyślili, że pierwszą noc spędzimy poza domem. Nie cieszył mnie ten fakt, ale co ja mogę na to poradzić? Sama teraz nie wrócę bynajmniej dlatego, że powoli zaczyna się ściemniać i mogłaby mnie zastać noc w lesie. Tak, robiło się ciemno i zimno, a ja nie leże w łóżku. Ta myśl staje się dołująca i przytłaczająca i mam cichą nadzieję, że nam się nic nie stanie i przetrwamy do rana. Obok mnie za jakiś czas pojawił się Niall, okrył moje plecy swoją bluzą i usiadł koło mnie.
-Jak żyjesz?-spytał śmiejąc się.
-Jeszcze żyje, ale wyobraź sobie, że to nie jest śmieszne-burknęłam udając obrażoną.
-Wiem, ale wydaje mi się, że Hazz'a nie chciał tego zrobić......to znaczy nie wiedział, że ty..-powiedział i zaczął śmiać się jeszcze głośniej.
-Horan....proszeee cię-pisnęłam i wstałam, odchodząc od ogniska. Ruszyłam w kierunku jeziora, którego widok dla moich oczu nie był dzisiaj zbyt przyjemny. Nie wiem co by się stało, gdybym była wtedy sama w tej wodzie i wolę o tym nie myśleć. Będę żyła chwilą i cieszyła się sprzyjającą pogodą.  To jest nie do pomyślenia, żeby w Londynie była tak ładna pogoda. Ja osobiście brzydkiej tu jeszcze nie zaznałam, ale dużo słyszałam na ten temat.
-Czemu uciekłaś?-z rozmyślań wybudził mnie głos Malika.
-Bo nie chciałam go słuchać...-uśmiechnęłam się-Denerwuje mnie to, że...
-Nie przejmuj się nimi. Niall zapomni, a Harry cię przeprosi, dopilnuję tego-przerwał moją wypowiedź-A ja cię kiedyś nauczę pływać.
-Dziękuję, ale nie wiem czy skorzystam-roześmiałam się.
-A czy ja się pytam o to czy się zgadzasz?-spytał, ale odpowiedziało mu tylko moje milczenie-No właśnie, ja cię tylko informuje. Chodź do nas, bo zaraz będziemy jeść.
-Zayn..-odwrócił się i spojrzał na mnie-Dziękuję.
-Nie ma za co-uśmiechnął się, a ja podeszłam i nieśmiało podarowałam mu soczystego buziaka w policzek.
-Dobrze wiesz, że jest za co, można powiedzieć że uratowałeś mi życie
-Jeżeli w ten sposób masz mi dziękować to mogę ratować ci życie nawet, kiedy będziesz schodzić  ze schodów-znów posłał mi ten uśmiech i chwycił mnie za rękę ciągnąc w stronę ogniska. Pierwszy obrazek jaki zobaczyłam to Niall rozmawiający z kiełbaską. Nie powiem, trochę mnie to zdziwiło, ale wydaje mi się, że reszta nie była zbyt zaskoczona, więc robił to częściej. Wyglądał tak komicznie, że nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. No bo w końcu nie zawsze można spotkać dorosłego człowieka w tym wydaniu. Kiedy już skończyliśmy wspólnie zajadać kiełbaski, a Niall wrócił do rzeczywistości, wyciągnął z pokrowca gitarę. Zaczął coś brzdąkać, a reszta śpiewała. Muszę przyznać, że wychodzi im to cudnie. Ich głosy na wzajem się dopełniają i to było najważniejsze. Przez pewien moment miałam wrażenie, że kiedy Zayn śpiewał solo kawałek tekstu to patrzył się mi prosto w oczy.

Something’s gotta give now
'Cause I’m dying just to make you see
That I need you here with me now
'Cause you've got that one thing

Uwielbiam patrzeć w jego czekoladowe tęczówki, ale teraz coś nie pozwalało mi w nie spojrzeć. Kiedy tylko spotykałam się z jego wzrokiem automatycznie odwracałam głowę w inną stronę, jakby były zaczarowane. Najbardziej denerwowało mnie to, że on miał z tego ubaw. Jestem pewna, że w myślach cieszył się tym, iż przejął nade mną kontrolę. Jestem pewna, że widział to jak nieswojo się czuję.

                                                                           ***


Ćwierkanie ptaków było tak głośne, że nie mogłam ponownie zasnąć, pomimo tego, iż moje powieki bez przerwy opadały na dół. Otworzyłam oczy kolejny raz i przetarłam je wierzchem dłoni. Podniosłam się do pozycji siedzącej i rozejrzałam dookoła. Oliwia i Niall jeszcze słodko spali, a Louis i El wtuleni w siebie patrzyli sobie w oczy. Nie czekając dłużej wsunęłam na siebie wczorajsze ciuchy i wyszłam z namiotu stawiając bose stopy w zapadający się piach. Ruszyłam przed siebie zatrzymując się dopiero przy pozostałościach po ognisku. Wszędzie walały się butelki po napojach i alkoholu nie wspominając już, ile było tam różnego rodzaju papierków. Jednak nie to przykuło moją uwagę najbardziej. Mój wzrok padł teraz na Malika, który wydawał się nie być dziś sobą. Siedział jakiś przygnębiony, gapiąc się bez celu w niedopałki drewna i cały ten otaczający go burdel.
-A ty co kaca masz?-zagadałam go podchodząc bliżej i siadając obok, a ten gwałtownie odwrócił głowę w moją stronę.
-Niee....po prostu nie mogłem spać-uśmiechnął się niemrawo.
-Trzeba by to trochę ogarnąć, nie uważasz?-roześmiałam się-Przynajmniej dlatego, że dziś już długo tu nie zostaniemy sądząc po pogodzie.
-Czemu? Lubie deszcz-spojrzał na mnie smutnym wzrokiem
-A ja wręcz przeciwnie, nie cierpię go-powiedziałam-Jest taki......mookry
Chłopak roześmiał się i wstał z miejsca podchodząc do mnie i podając mi swoją dłoń. Szybko chwyciłam rękę Zayn'a stając na równe nogi. Zaczęliśmy zbierać butelki i składać je na jedną gromadę, a następnie pakować do przyniesionego wcześniej worka. Powoli reszta naszej grupki zaczęła wydostawać się z namiotów, kiedy my kończyliśmy już naszą poranną pracę. Pierwszy wyszedł Niall. Przeciągnął się i ziewnął podchodząc do nas.
-Nie wiem jak wy, ale ja jestem cholernie głodny-mruknął.
-Widzisz Zayn, jednak pogoda to nie jedyny powód, aby wrócić do domu-zagadnęłam do chłopaka.
Po tym jak każdy był już gotowy i namioty zostały złożone, a wokół nie było już żadnych śmieci przez nas pozostawionych, ruszyliśmy w drogę powrotną przez las. Droga minęła nam bardzo szybko, a żeby było przyjemniej w połowie złapała nas ogromna ulewa. Większość czasu biegliśmy co doprowadziło do tego, że jak doczłapałam się na miejsce byłam strasznie zmęczona. Nie chciało mi się zupełnie nic, nie mogłam nawet wejść po schodach, ale żeby choć trochę odpocząć to niestety było konieczne. Po drodze wstąpiłam jeszcze do kuchni. Wyjęłam z szafki czystą szklankę i nalałam do niej wody mineralnej. Następnie chwytając przedmiot do ręki i przystawiając do swoich ust, wypiłam ciecz jednym duszkiem.
-Nie ma się kondycji co?-do kuchni wszedł Harry
-Nie tobie to oceniać..-odstawiłam szklankę do zlewu.
-Natalie...Sorry-spojrzałam na niego-Ja naprawdę nie wiedziałem, że ty nie umiesz pływać. Bardzo cię za to przepraszam. Nie chcę, żebyś przez ten jeden głupi wybryk mnie znienawidziła, dlatego proszę wybacz mi-zrobił smutną minę.
-Może robię to zbyt szybko, ale jesteś taki słodki, że nie umiem się na ciebie gniewać-roześmiałam się i poczochrałam jego włosy.
 Następnie przekroczyłam próg kuchni, gdzie wpadłam na nikogo innego jak na Malik'a. Ostatnio jakoś plącze się pod nogami, a mi wcale nie jest to na rękę. Mam co do niego mieszane uczucia, pomimo tego, że bardzo go lubię. Nie wiem co on tak naprawdę ode mnie oczekuje, a nie ukrywam chciałabym to wiedzieć. Wbiegłam po schodach na piętro kierując się do mojego pokoju, który dzieliłam z przyjaciółką. Od razu podeszłam do szafy wyciągając świeże ciuchy i kosmetyczkę z dość sporej torby. Weszłam do pomieszczenia zwanego łazienką i odkręciłam korek z ciepłą wodą, a ta natychmiast zaczęła ściekać do wanny. Zdjęłam bluzkę i szorty, które miałam na sobie i wskoczyłam do wody. Odrobina relaksu jeszcze nikomu nie zaszkodziła, dlatego postanowiłam poświęcić na to trochę więcej czasu, szczególnie dlatego że nie mam nic lepszego do roboty, więc czemu nie? Leżąc w wannie rozkoszowałam się ciepłem opatulającym moje ciało, ale niestety co dobre szybko się kończy. Umyłam się jeszcze i niechętnie wyszłam z wanny. Wytarłam moje ciało ręcznikiem, by potem posmarować je balsamem o zapachu truskawki i ubrać się w przygotowane wcześniej ciuchy.
Rozczesałam jeszcze szybko włosy i wysuszyłam je, pozostawiając rozpuszczone. Już w pełni gotowa wyszłam z łazienki i podeszłam do łóżka, gdzie spoczywała Oliwia. Siadając niedaleko niej sięgnęłam do szuflady szafki nocnej, gdzie znalazłam ładowarkę od mojego telefonu. Włożyłam ją do kontaktu, a drugą końcówkę kabla podłączyłam do urządzenia. W tym czasie moja towarzyszka zdążyła zniknąć za drzwiami łazienki, a ja po wykonanej czynności wyszłam z pokoju i zeszłam po stopniach w dół. Usiadłam na kanapie w salonie i gapiłam się w telewizor, który wcześniej włączyła Danielle, jeśli się nie mylę. Dziewczyna siedziała teraz ze słuchawkami w uszach i zamyślona nie zwróciła nawet na mnie uwagi, dlatego też ja postanowiłam jej nie przeszkadzać. Dziewczyna jednak po chwili wróciła do świata rzeczywistego i odwróciła się w moją stronę zdejmując i wyłączając urządzenie.
-My się chyba jeszcze nie znamy, prawda? Jestem Danielle-dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i wystawiła rękę w moją stronę co ja oczywiście odwzajemniłam i lekko uścisnęłam jej dłoń dopowiadając tylko moje imię.
-Ty jesteś dziewczyną Liam'a, tak?-zapytałam jakby lekko zdezorientowana.
-Tak, tak.
-Miły chłopak, pasujecie do siebie-pochwaliłam
-Nie powiem, że nie jest miły, ale w związkach bywa różnie-uśmiechnęła się lekko-Powiedz lepiej jak tam z Zayn'em.
-Z Zayn'em??-zapytałam, teraz już na prawdę nie wiedząc o co chodzi.
-No nie udawaj, na pierwszy rzut oka widać jak bardzo się mu podobasz, a muszę ci powiedzieć, że Malik też jest bardzo miłym i dobrym chłopakiem-dziewczyna powoli wyjaśniła o co jej dokładnie chodziło.
-Nie wątpię, ale nie jestem pewna czy...-nie było dane mi dokończyć.
-Dan czy ty mnie właśnie obgadujesz?-usłyszałam głos Zayn'a.
-Słyszałeś? Wszystko?-wydawała się trochę zakłopotana.
-Taa, słyszałem. Wszytsko!!-chłopak prawie się wydarł, a po moich plecach przeszły ciarki.
-To powinieneś być mi wdzięczny. Sam byś jej tego nie wyznał-dziewczyna roześmiała się i podnosząc swój tyłek z kanapy szepnęła do mnie-Musisz jeszcze wiedzieć, że Zayn jest też trochę nieśmiały, jeżeli bierze coś na poważnie-i już jej nie było.
Chłopak stał jak kołek, układając sobie pewnie w głowie to co powiedziała mi Peazer, ale na szczęście oprzytomniał i przerwał tą niezręczną ciszę.

-Nie słuchaj jej. Ona jak zwykle papla głupoty na lewo i prawo. Chce mi zrobić na złość, ale jej nie wychodzi. Później się z nią policzę-uśmiechnął się nieśmiało i wyszedł z pokoju, a ja zostałam sama jak palec nie wiedząc zupełnie co o tym wszystkim myśleć...


Z perspektywy Zayn'a

Wyszedłem szybko na zewnątrz nie mogąc uwierzyć co się stało. Danielle wszystko zepsuła, a ja wyszedłem na totalnego kretyna i tchórza. Czemu ja muszę sobie tak utrudniać w życiu? W sumie Dan mi pomogła, a to ja wszystko zepsułem nie przyznając się do tego co tak naprawdę czuje. Przecież to nie jest nic złego, każdy człowiek ma uczucia i każdy ma prawo się zakochać. Tylko zupełnie nie wiem czemu się tak przestraszyłem, kiedy usłyszałem o czym one rozmawiają. Nigdy taki nie byłem, nigdy nie bałem się powiedzieć drugiej osobie o moich zamiarach wobec niej. W tym przypadku nie umiałem. Obawiałem się tego co czuje do mnie Natalie. Może Peazer ma racje? Może odbieram to uczucie tak jak nigdy tego nie robiłem? Może biorę to na poważnie?
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej, wiem że nie dodawałam rozdziału już prawie przez miesiąc. Wiem także, że ten rozdział jest bardzo krótki, ale zapewniam, że pomimo iż mam teraz ferie, to czasu jest bardzo mało. Postaram się kiedyś odwdzięczyć i napisać mega długi rozdział, ale na pewno nie będzie to w najbliższym czasie. Teraz zadowalać będę was tylko takimi rozdziałami, jeżeli w ogóle was zadowalam. Jak się podoba rozdział? Według mnie jest tandetny, ale tylko na tyle mnie teraz stać, bo zupełnie nie wiem o czym pisać. No ale początki są trudne. 

Buziaki
Daria :**

PS. Przepraszam za błędy. 


5 komentarzy: